sobota, 3 maja 2014

Matylda- poszukiwania

Michał zaskoczył mnie na cmentarzu. Postać z Biblii? To nowość.
-Słuchaj, zabiorę cię do mnie i przedstawię pozostałym. Mamy teraz trochę rzeczy w planach. Myślę, że dla ciebie może też się coś znaleźć.- I ruszyliśmy do mojego domu.
Gdy doszliśmy słońce skryło się już za horyzontem. Z wnętrza budynku dochodziły mnie dźwięki pianina. W salonie zastaliśmy same panie.
-Dziewczyny, to jest Michał. Dołącza do ekipy.- Przedstawiłam im w skrócie nowego.- Musimy zawołać chłopaków i poszperać trochę w domu.
-Po co?- zapytała Izka.
-Mam nadzieję znaleźć coś przydatnego w naszej sprawie. Miałam tu wiele książek- Poszłyśmy po chłopaków i podzieliliśmy się na 3 trzyosobowe grupy. Pierwsza: Kaan, Ariel i Kinnat. Druga: Festus, Alistair i Alicja. Trzecia: Ja, Michał i Anders. Grupa pierwsza szperała w mojej domowej biblioteczce. Druga w garażu a my na strychu.
-Więc czego właściwie szukamy?- zapytał Anders gdy byliśmy już na górze. Wciąż było mi go żal po tym jak opowiedział mi jak magia krwi go niszczy. Być może wtedy u Festus postąpiłam zbyt oschle i mogłam nie wyskakiwać z jego łóżka jak oparzona? On poczułby się lepiej, ja straciłabym dziewictwo...
-Eh obojętnie. Byle dotyczyło to baśni.- I tak spędziliśmy na strychu dobre 3 godziny. Wszelkie pudła, skrzynie i szafy zostały ogołocone a książki powyjmowane. Wszystko zabraliśmy na dół. Pozostali już czekali z Alem i Izką, którzy nie poszli na poszukiwania z powodu dolegliwości "Pięknej". Każda drużyna miała obok siebie dość pokaźny stosik książek. Następne 2 godziny spędziliśmy na przeszukiwaniu ich zawartości.
-Matko! To są normalne bajki!- mówiła zrezygnowana Festus.
-Musi coś być. Szukajcie dalej.- odparłam. Nagle Anders podniósł gruby tom w lnianej oprawie z metalowymi okuciami i upuścił ją jakby porażony prądem. Jego dłoń zaczęła dymić. Podbiegłam do niego.- Wszystko w porządku? Co się stało?
-Nie wiem. Zdaje mi się, że na tą książkę została nałożona blokada. Nie dotknę jej bo spali mi rękę.- Na wnętrzu jego dłoni odbiła się jakaś pieczęć, której nie znalazłam na okładce książki. Zdjęłam z nadgarstka bandamkę i zrobiłam mu prowizoryczny opatrunek. Potem podniosłam księgę i otworzyłam. Czułam na sobie spojrzenia przyjaciół siedzących w kręgu na podłodze. W skupieniu przeglądaliśmy pożółkłe strony. Skąd to znalazło się w moim domu? W pewnym momencie odkryłam, że nie mogę odwrócić strony. Na środku napisane było kilka zdań:

A gdy nastanie czas niepewności, zjawią się oni- ci, którzy już żyli i żyją nadal na baśni stronicach narodzą się na nowo, a przeznaczeniem ich będzie świat od złych mocy uwolnić. Będzie ich dziewięcioro a dwóch przybędzie im z innego świata z pomocą. Nauczyć będą musieli się wiele ale ostatecznie będą to wielcy przyjaciele.

Słowa rozbrzmiewały w mojej głowie głosem bez brzmienia. Chodziło o nas? Było nas jedenaścioro. Alistair i Anders przybyli z Fereldenu. Wszystko się zgadzało. Ale co to oznaczało? Zauważyłam, że wszyscy zasnęli na podłodze. Przyniosłam koce i przykryłam ich. Potem zabrałam z apteczki parę rzeczy i opatrzyłam poparzoną dłoń Andersa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz