czwartek, 19 czerwca 2014

Alistair- wyprawa

Nikt z nas nie wiedział dokąd prowadzi portal. Kinnat, Festus i ja staliśmy przed nim w milczeniu obserwowani przez pozostałych członków zespołu. Szedłem z drużyną idealną: mag, łotrzyk i wojownik. Ale czy na pewno wszyscy się przydamy? Spojrzałem jeszcze raz po twarzach wokół nas. Cisza była nieznośna. Jakby wszyscy na coś czekali, ale nie na nasze odejście... Raczej na jego następstwa. Spojrzałem Festus w oczy i wszyscy troje złapaliśmy się za ręce. Postąpiliśmy krok do przodu wchodząc do portalu. Świat zawirował i poczułem, że dziewczyny szarpią mnie za ręce. Pomysł był dobry. Barwy wokół nas mieszały się przybierają co jakiś czas zagadkowe kształty. Dom. Para. Drzewa. Nagle poczułem, że się zatrzymałem a potem dotarł do mnie ból. Leżeliśmy na... trawie. Soczyście zielonej trawie o przyjemnym, świeżym zapachu. Usiedliśmy i zaczerpnęliśmy głęboko powietrza.
-Tu jest pięknie- powiedziała Kinnat z zamkniętymi oczami.
-No nie wiem.- Festus stała rozglądając się dookoła. W pierwszym momencie pomyślałem, że jesteśmy w parku. Ale nie. Byliśmy na cmentarzu. Słońce odbijało się od płyt nagrobkowych oślepiając nas co parę kroków. Odczytywaliśmy kolejne nazwiska wypisane na granicie.
-Myślicie, że ona jest gdzieś tutaj?- zapytałem. Dziewczyny spojrzały na mnie ponuro. Czyli tak. Mijaliśmy kolejne nagrobki. Czarne jak nasze myśli. I wtedy to ujrzeliśmy. Od płyty odbijały się błękitne niebo i szumiące drzewa ale napis było widać wyraźnie. Znaleźliśmy płytę Matyldy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz