sobota, 14 czerwca 2014

Matylda- najgorsze obawy

Staliśmy wszyscy nie wiedząc co planuje Festus ale zamknęłam drzwi. Michał przemknął pod ścianą w jakieś zacienione miejsce.
-Wśród nas jest zdrajca. Ktoś kto nie chce byśmy osiągnęli to do czego zmierzamy. Nikt nie wyjdzie z tego domu dopóki nie dowiemy się kto to jest.- wyrecytowała Śnieżka na jednym wdechu. Wszyscy spojrzeli po zebranych twarzach zastanawiając się kto zdradził. Festus opowiedziała o swojej teorii według, której ktoś posypał truciznę do napojów poprzedniego wieczoru by zniechęcić nas do dalszych działań naszymi najgłębiej skrywanymi lękami. Wtedy przypomniało mi się, że przecież ja nie spałam. Jednak mgliście widziałam przed oczami jakiś obraz.
Widziałam ścianę deszczu przez, którą prześwitywał zarys domu. Przed drzwiami stała kobieta w białej sukni a w ręku trzymała bukiet białych róż. Podszedł do niej mężczyzna o jasnych, długich włosach i ujął jej twarz w dłonie. Wtedy wszystko się rozpłynęło prócz kobiety, która wpadła do dołu a bukiet róż przybrał krwiście czerwona barwę. Mężczyzna stanął nad dołem milcząc a po jego twarzy spływały łzy mieszające się z kroplami deszczu. Dół był grobem. Tyle udało mi się zrozumieć. Ale co miała oznaczać reszta? Dlaczego bałam się właśnie tego? I czy intruz będzie wiedział, że to ujrzałam?
 Z zamyślenia wyrwała mnie Izka, która skończyła opowiadać swój sen. Przyszła moja kolej.
-Cóż... Tak naprawdę to ja nie spałam- odrzekłam biegając wzrokiem po ich twarzach. Czy zdrajca wyczuje blef?- Nic nie mogło mi się przyśnić.
-Czy ty w ogóle piłaś wczoraj ten sok?- zapytał z wyrzutem Kaan.
-Kaan!- uniosła się Festus.- Nie uważasz, że to najgłupsze pytanie jakie mogłeś zadać? Niezależnie od tego kto zdradził wie, że ją podejrzewasz!- Znów spojrzenia wszystkich zaczęły krążyć po pokoju. Każdy był podejrzany. Przeszliśmy do następnej osoby. Była nią Ariel więc znów poszliśmy dalej. Kaan opowiedział nam sen, który uznałam za bardziej zagadkowy niż mój. Potem Kinnat opowiedziała nam o swoim śnie. Wszyscy słuchaliśmy w skupieniu. Po dłuższym czasie postanowiliśmy zrobić przerwę. Wszyscy ruszyli do kuchni zmożeni głodem i pragnieniem. Ja poszłam do mojej sypialni. Włączyłam piosenkę mojego ulubionego zespołu- Guns N'Roses Don't cry i położyłam się na łóżku. Wsłuchiwałam się w zmysłowe brzmienia po raz setny analizując moją wizję. Biała suknia. Kobieta musiała wyjść za tego mężczyznę. Ale kiedy on chciał ją pocałować ona umarła. I ten deszcz. Zasnęłam zmęczona natłokiem myśli.
Świat znów zasnuł deszcz a panna młoda wciąż stała przed domem. W głowie przewijały mi się słowa: "Podaruj mi szept i daj mi znak,,,". Mężczyzna znów podszedł do kobiety i ujął jej twarz: "Pocałuj mnie zanim powiesz żegnaj...". Ponownie wszystko stało się czarne a panna młoda wylądowała w grobie: "Nie przejmuj się tym tak bardzo i proszę, nie żałuj tego...". A mężczyzna stanął nad mogiłą i zapłakał: "Nadal będę myślał o tobie, i o czasie, który mieliśmy, kochanie...". Ale nagle ujrzałam coś jeszcze. A właściwie nie widziałam nic. Uniosłam ręce i uderzyłam w coś twardego. W drewno. Byłam w trumnie. Pod palcami poczułam delikatny materiał sukni. Byłam panną młodą, która mi się śniła. Więc dalej musiałam nią być. Nawet w grobie. Nagle poczułam jakby dno trumny wypadło a ja wraz z nim. Znajdowałam się w małym pomieszczeniu a przez prostokątną szybę w dachu wpadał snop bladego światła. Przez szkło, na którym wypisane były litery spoglądała na mnie zalana łzami twarz. Przejechał palcem po szybie i zrozumiałam, że wciąż znajduję się w grobie a szyba jest płytą nagrobkową, na której wypisane było moje imię i nazwisko. Mężczyzna mnie opłakiwał. Potem odszedł. Czułam, że wraz z nim oddala się część mnie. Krzyczałam ale nikt mnie nie słyszał. Opadłam na kolana i zapłakałam spoglądając na niebo w górze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz