Więc mówcie do mnie Mati- to tak skrócie. Wydaje mi się, że jestem Czerwonym Kapturkiem jak już pewnie się domyśliliście- uśmiechnęłam się. Pan Skoczysław usiadł na moich kolanach. Nie wiedziałam skąd miał buty ale potem je zdjął. "Jesteś na mnie skazana. Jeśli mnie nie przygarniesz umrę z głodu i wychłodzenia a wiem, że tego nie chcesz" mruczał do mnie cicho z zamkniętymi oczami.- Nie wiem dlaczego ale mam wrażenie, że tacy ludzie powinni trzymać się razem.- Popatrzyłam po ich twarzach. Były poważne i zasłuchane. Ariel zabrała głos.
-Mnie się wydaje, że jestem Małą Syrenką. Mam nawet taki defekt gdy wchodzę do wody ale o tym później. No i rozumiem morskie zwierzęta.- Mówiła. Potem odezwała się Iza.
-Ja jestem Bellą z Pięknej i Bestii. Jestem tego pewna.- Nie wymieniła właściwie powodów ale w istocie wyglądała jak ta Disnejowska Bella.Po chwili milczenia zaczął mówić Al.
-Ja właściwie jestem tu przez przypadek...
-Jak ja- Przerwała mu Festus.
-Jak ty. Ale jeśli chodzi o baśnie to widzę podobieństwo między mną a Aladynem z Lampy Aladyna.- Wszyscy spojrzeli po sobie.
-Jeśli się zastanowić to mi się wydaje, że mogę mieć coś wspólnego z Królewną Śnieżką.- czarnowłosa dziewczyna zastanawiała się przez chwilę.- Mam nawet uczulenie na jabłka.- powiedziała skubiąc czarny lakier do paznokci. Wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem. Festus uśmiechała się zadowolona z siebie. Powstrzymałam śmiech i zaczęłam mówić dalej.
-Myślę, że tutaj jest ciut zimno.- rzuciłam spoglądając ukradkiem na półnagiego Ala.- Jeśli chcecie możemy się przejść. Mieszkam niedaleko. Nie bójcie się- nie jestem jakimś psychopatą, który zamorduje was w progu!- Tak więc wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę centrum. Pan Skoczysław wsunął mi się ukradkiem do plecaka, Sebastian podróżował na ramieniu Ariel a Abu u Ala natomiast Izka niosła w koszu szczeniaka. Festus przyglądała się nam nie do końca przekonana. Musieliśmy wyglądać komicznie- zgraja postaci z bajek sunąca leniwym krokiem przez zlodowacone ulice Warszawy. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Właściwie to śmieszne, że wyglądamy jak te postacie. Co nie?- zapytała entuzjastycznie Iza.
-Może nie śmieszne ale na pewno dziwne- odparła Ariel z akcentem. Po długich rozmowach i dość krótkiej drodze stanęliśmy przed kamienicą. Popatrzyłam na wszystkich.
-Więc jeśli chcecie wejdźcie ale musicie pamiętać, że jeśli przekroczycie ten próg to dla pozostałych będziecie już po prostu bohaterami baśni. Więc kto idzie ze mną?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz