Z Izką świetnie się gadało. Reszta jak widać też dobrała się parami. Alistair szedł z Festus, a Andres z Mati. Kinnat próbował rozmawiać z Ariel, która moim zdaniem, bardziej była zajęta krabem niż rozmówczynią.
- Izka uśmiechnij się - szturchnąłem ja delikatnie - Będzie dobrze.
- Może masz rację. Jednak ja dalej czuję się tu.... no wiesz.
- Myślę, że to przez nią - wskazałem na syrenkę - Tylko ona jest tu nastawiona krytycznie na wszystkich.
Dziewczyna westchnęła ciężko. Wyglądała przy tym tak słodko. Prawdziwa Piękna. Nim się obejrzeliśmy, po drodze było wszystkim do śmiechu dzięki wywrotce Mati, byliśmy pod Zamkiem Królewskim.
- To jest dopiero chata - powiedziałem z podziwem - Jedno wejście i bylibyśmy ustawieni Abu. Trzeba było nam tu wcześniej zawitać, to może poznalibyście nas w porządnych ciuchach - zaśmiałem się do reszty.
- Idiota - podsumowała mnie czerwonowłosa.
- Masz lepkie rączki, co Al? - spytała Festus.
- Szczerze mówiąc niezły jestem w te klocki jeśli potrzebujesz pomocy. Dodam tylko, iż mam nadzieje, że wrócimy do twojego domu Mati.
- Czemu? - dziewczyna przerwała rozmowę z Andresem.
- Zostawiłem tam dywan.
- A nie mówiłam, że idiota - Ariel zrobiła krzywą minę, a ja zgromiłem ją spojrzeniem.
Wyglądała na niewzruszoną tym.
- Myślę, że nie będzie problemu - odparła pocieszająco Matylda.
- To jak Festus? Co robimy? - spytała Kinnat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz