Weszliśmy do mojego mieszkania. Wszyscy usadowili się na kanapach i taboretach w moim salonie. Anders usiadł w moim fotelu.
-Ehem...- odchrząknęłam głośno. Anders spojrzał na mnie. Pozostali rozmawiali między sobą.
-Taaak?
-To moje miejsce- powiedziałam uśmiechając się pobłażliwie. Anders myślał przez chwilę po czym powiedział:
-Możesz usiąść mi na kolanach.- Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Poczułam jak skóra na mojej twarzy napina się i zapewne rumieni. Odwróciłam się i poszłam do kuchni słysząc za plecami cichy chichot maga. Przyniosłam wszystkim po szklance soku pomarańczowego i ciasteczka. Przyniosłam z mojego pokoju krzesło i usiadłam na nim. Pan Skoczysław wskoczył mi na nogi.
-"Podoba ci się"- powiedział do mnie kot.
-Wcale nie- wysyczałam przez zęby tak by inni nie usłyszeli. Rozciągnął się wzdłuż krzesła.
-"Mów co chcesz ja i tak wiem swoje"- Powiedział i zasnął.
-A więc moi drodzy- zaczęłam zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych.- Chciałabym was poinformować...
-To brzmi jak wyrok- powiedziała Festus.- Nie możesz po prostu powiedzieć co i jak?
-No więc chcę pojechać do mojego domu po parę rzeczy. Myślę, że jeśli ktoś z was chce odwiedzić jakieś miejsce to też możemy w nie pojechać. Tylko mi powiedzcie.
-Ja chciałabym podjechać do mojego mieszkanka w Toruniu- powiedziała czarnowłosa.
-Ktoś jeszcze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz