Powiedziałam Kinnat i budzącej się Izce że jeśli nie przyjdziemy za pół godziny to mają zjechać tym tunelem. Usłyszałam głos Andersa mówiący, że to samo powiedział Alowi. Ja i Ariel zjechałyśmy na dół. Wylądowałyśmy na Jesiennej łące. Wiatr niósł ze sobą złote liście i zapach krwi. Posoka kapała z gałązek na brązowiejącą trawę. Wstałam i wepchnęłam białą koszulę w legginsy. Śmietankowe buty pobrudziły się lekko od ziemi. Ariel rozglądała się zachwycona.
-Z czego się tak cieszysz?- zapytałam zdziwiona jej reakcją. Spojrzała na mnie równie zaskoczona.
-Nie lubisz plaży? zapytała. "Plaży?"
-To jakieś pobojowisko a nie plaża.- powiedziałam. Spierałyśmy się chwilę.
-To jest dziwne.- uznała w końcu.
-Myślę, że każdy widzi to co chce zobaczyć. Albo to czego się spodziewa. Nie wiem... Na pewno każdy widzi coś innego.- Pojawił się Anders. Podszedł do nas.
-Musimy znaleźć Alistaira i Festus. Macie jakieś propozycje?
-Może tam?- spytała Ariel spoglądając w stronę przesłoniętej małym laskiem jaskini. Pobiegliśmy tam. Alistair klęczał przy Festus leżącej na przewalonym pniu pomiędzy drzewami. Nie oddychała. Ariel zabrała mężczyznę z borku. Anders wyjął nie wiadomo skąd parę rzeczy. Wyciągnął do mnie rękę.
-Słuchaj. To co teraz zrobię może ci się nie spodobać ale jeśli chcemy ją ocalić to tak trzeba.- powiedział wyciągając nóż. Cofnęłam mechanicznie dłoń.
-Co ty chcesz zrobić?- zapytałam podejrzliwie. Zmarszczył brwi.
-Nie będę cię oszukiwał. Zawsze widziałem, że jesteś pojętnym uczniem. Zdolniejszym niż Kinnat. Od początku chciałem nauczyć cię magii krwi. Teraz jest okazja! Możemy uratować Festus a ty staniesz się jeszcze silniejszym magiem!- mówił podekscytowany z opuszczonym ostrzem. Cofnęłam się jeszcze o krok.
-Ale dlaczego nie zrobisz tego sam?
-Jeśli zrobiłbym to sam musiałbym oddać jej całą swoją energie życiową a sam bym umarł. Jeśli jesteśmy we dwoje to oddamy jej po połowie i przeżyjemy. Pomyśl. Możemy ją uratować.- Spojrzałam mimowolnie na przyjaciółkę. Leżała na pniu blada jak nigdy wcześniej.
-Zgoda- powiedziałam i podałam dłoń Andersowi. Złapał ostrze i rozciął sobie skórę szybkim ruchem. Potem zrobił to mi. Wokół nas stanęła ściana z krwi i utworzyła nad naszymi głowami szkarłatne sklepienie. Poczułam jak miękną mi mięśnie. Zaczęłam mówić językiem, którego nie znałam. Anders rozciął skórę na dłoni Festus. Ściana zaczęła wsiąkać w ranę martwej dziewczyny. Kruche włosy znów zaczęły nabierać blasku. Czułam jak sklepienie coraz bardziej mnie przytłacza. Nagle upadłam. Obok klęczał Anders podtrzymując się na pięści. Spojrzałam na niego nieufnie. Nie mogłam uwierzyć, że od początku chciał mnie tak wykorzystać. Festus głośno zaczerpnęła oddechu i usiadła.
-Ahh gdzie jesteśmy?- zapytała śpiewnie. Uśmiechnęła się ale zaraz odrobinę zbladła widząc nasze twarze. Wytłumaczyliśmy jej co się stało wzorując się głównie na opowieściach Alistaira. Potem wyszliśmy z lasku. Na polance, plaży czy czymś tam innym zastaliśmy już wszystkich. Uznaliśmy, że udamy się do jaskini i pomyślimy co dalej. Ariel powiedziała, że popływa chwilę. Gdy weszliśmy do groty wszyscy legli do drzemki. Anders spojrzał na mnie wyczekująco ale położyłam się obok Kinnat. Zasnęłam.
Śniła mi się krew. Staliśmy całą ósemką na podłodze zalanej krwią. Festus wyglądała na silniejszą niż wcześniej. Ariel też wyglądała inaczej. Znów walczyliśmy. Upadłam pod naporem wroga a krew wypływała ze mnie przez liczne ugryzienia. Ślady zębów układały się w półksiężyce. Kły.
Obudziłam się zziębnięta. Podeszła do mnie Ariel.
-Ariel a co tobie się stało?- nie odezwała się. Poruszyła zabawnie ustami.- nie baw się ze mną tylko powiedz.- wyjęła z mojej torby szkicownik i ołówek. Nabazgrała coś na kartce i pokazała mi ją.- Nie możesz mówić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz