Po wyjściu z domu Matyldy miałam nieodparte wrażenie, że jej komputer jeszcze nas zaskoczy. Lustrowałam w drodze Andersa, jego sposób poruszania się, gęsty i mimikę - od razu znałam jego słabe punkty. Lata praktyki w zawodzie agentki sprawiły swoje.
- Nad czym myślisz? - zagadnął, gdy zauważył, że mu się przyglądałam. Uśmiechnęłam się zalotnie i zełgałam gładko.
- Nie ciekawi cię, skąd wiemy, w którą stronę iść? Nikt nie wie, gdzie mieszka ta zmiennokształtna…
- Jest zmiennokształtną?
- No zmieniła się nam w orła i wyleciała przez okno.
Anders parsknął śmiechem. Ja także nie mogłam się powstrzymać. Po chwili zarazili się tym wszyscy.
- Ale na serio, dokąd idziemy? - wtrącił Aladyn, otarłszy niesforną łzę śmiechu.
- Hmm… - zamyśliła się Matylda. Kinnat tymczasem złapała za rękę Andersa i Ariel, po czym zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu. Syrenka wzdrygnęła się, ale jej nie puściła. Anders obserwował białowłosą uważnie, gotów zainterweniować w każdej chwili.
- Jest pół kilometra na północ stąd. Nie jestem pewna, ale może być nieprzytomna - poinformowała nas, gdy otworzyła oczy.
- No no, chyba nie jestem wam aż tak potrzebny - zażartował mężczyzna. Matylda zgromiła go spojrzeniem. - Jest dobra. A mówiłaś, że nie potrafisz posługiwać się swoją mocą.
- Bo nie potrafię - przyznała nieśmiało Kinnat. - Cud, że nie jesteście wszyscy mokrzy. Rzeka znajduje się całkiem niedaleko…
- 20 minut drogi to dal ciebie niedaleko? - rzuciła Ariel. Odsunęła się od dziewczyny.
Szliśmy tak, rozmawiając o pierdołach. Trochę mówiliśmy o naszej historii, trochę o tym, co będziemy robić, gdy odnajdziemy Izę. Nim się spostrzegliśmy, dotarliśmy do niepozornego domku na osiedlu.
- To chyba tutaj - zawyrokowała Kinnat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz