Myślałam gorączkowo. Moja misja nie była jakaś bardzo ważna, ale nie mogłam odpuścić sobie zlecenia.
- Wiecie co… - zaczęłam, gdy Matylda przerwała. - Chciałabym zostać jeszcze w stolicy przez… no nie wiem… kilka dni.
- Możemy jechać bez ciebie - wyszczerzyła zęby Ariel.
- Zamknij się, nie możemy - wtrącił Alistair. Nie podejrzewałam go o tak ofensywne zachowanie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Dlaczego chcesz zostać? - zapytała Matylda.
- Ona coś przed nami ukrywa - zauważył Anders, mrużąc brązowe oczy.
Założyłam nogę na nogę i oparłam dłonie o kolano. Usłyszałam ciche westchnienie.
- Jakby to wam powiedzieć… Gdybyście mi pomogli, załatwiłabym to szybciej…
- Do rzeczy, dziewczyno - ponagliła mnie Kinnat.
- Jestem… osobą od wykonywania czarnej roboty - Anders syknął.
- Szpicel - stwierdził cicho, dobitnie.
- Mów po ludzku - oburzyła się Izka.
- Festus to agentka - wyjaśniła Mati. - Pracujesz dla rządu?
- Ano… z czegoś się utrzymywać trzeba - Iza wyglądała, jakby ktoś ją strzelił. Ariel miała oczywiście wszystko w czterech literach, a Aladyn był wyraźnie zachwycony. - Mam małą robotę na Zamku Królewskim, muszę… - zastanowiłam się nad właściwymi słowami. Nie byłam pewna, czy zrozumieją nasz slang, ale zaryzykowałam. - Muszę mieć lepkie palce na pewne lusterko.
- Chcesz okraść muzeum!? - zbulwersowała się Izunia. Tego mi było trzeba, ciepłej kluchy.
- Skoro zdecydowałaś się nam o tym powiedzieć, musisz być naprawdę odważna - podsumował mnie Alistair.
- Albo głupia - wtrącił Anders z uśmieszkiem. Posłałam mu zabójcze spojrzenie, momentalnie się zreflektował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz