czwartek, 6 lutego 2014

Matylda- bardzo realistyczna gra

Iza nagle wybuchnęła i nawrzeszczała na Ariel, że ta rzekomo nie ma uczuć. Osobiście uważam, że po prostu nie chciała wyrażać emocji przy ludziach, których ledwo co zna. Więc Izka się zdenerwowała i wyleciała. Siedzieliśmy jeszcze przez chwilę rozmawiając o niej a potem moi goście zaczęli ziewać.
-Może chcecie się położyć co?- zapytałam. Wszyscy entuzjastycznie pokiwali głowami. Ariel zajęła mój pokój na parterze. Al powiedział, że może spać w salonie na kanapie a Festus i Kinnat zaprowadziłam do pokoju gościnnego na piętrze. Zanieśli swoje rzeczy do wskazanych przeze mnie pomieszczeń a potem usiedliśmy w dużym pokoju na piętrze i obejrzeliśmy film. Po skończeniu wszyscy poszli spać. Sama udałam się do mojego pokoiku na stryszku. Ot mały warsztacik z łóżkiem i biurkami żebym mogła rysować, pisać i grać na komputerze. Otworzyłam pomieszczenie na miotły i zdjęłam wysuwane schody. Wdrapałam się na górę i zamknęłam za sobą klapę. Otworzyłam okno przez, które wpadł podmuch świeżego powietrza i usiadłam do laptopa. Włączyłam moją ulubioną grę- dragon age.
Nie wiem jak długo grałam (ale naprawdę długo). Wstałam żeby rozprostować nogi i zamknąć przy okazji okno. Zasunęłam zasłony i położyłam się na łóżku. Chyba powinnam pojechać na trochę do domu- wziąć parę rzeczy. Baśnie i parę innych książek. Ale będę musiała znaleźć na to czas. Usiadłam z powrotem do komputera i złapałam myszkę gdy z monitora wysunęła się ręka, która mnie złapała! Cofnęłam się szybko ale uścisk się nie rozluźnił. Z komputera wyskoczył mag z gry, w którą przed chwilą grałam! Gdy upadł na podłogę w końcu mnie puścił. Przez chwilę myślałam, że mam zwidy ale nie. Cofnęłam się w kąt pokoju i złapałam lampę. Mag się podniósł i otrzepał ubranie. Spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Właśnie cię szukałem. Musisz mi pomóc.- Mówił idąc w moim kierunku.
-Nie dotykaj mnie!- krzyknęłam wymachując lampą. Chłopak uskoczył do tyłu.
-Spokojnie, nic ci nie zrobię. Jestem...
-Wiem kim jesteś!- przerwałam mu. Zrobił zawadiacką minę.
-Ach tak?
-Jesteś Anders. Jesteś magiem apostatą*. Uciekłeś z kręgu. Chociaż właściwie to zawsze cię lubiłam.- zastanowiłam się chwilę.- Ale to nie znaczy, że się nie boję! Co tu robisz?- zapytałam. Anders nonszalancko usiadł na krześle przy biurku.
-Miałem cię stąd zabrać bo musisz nam tam pomóc.- wskazał na mapę wyświetloną na ekranie.
-Ale teraz jestem potrzebna tutaj. Nie mogę z tobą pójść.- powiedziałam.
-Nie ma sprawy. Poczekam. Kiedy ja jestem tutaj czas jest tam chwilowo zatrzymany. Więc pomogę wam tu żeby było szybciej a potem pójdziesz ze mną.- mówił oglądając swoje paznokcie.
-Ee... Nie rozumiem. Po co ja wam tam?
-No musimy trochę rzeczy naprawić. I y jesteś nam potrzebna.- i tak nie rozumiałam go do końca ale co mogłam teraz na to poradzić? Postawiłam lampę z powrotem obok łóżka i podeszłam do chłopaka.
-Wiesz myślę, że jeśli masz tu zostać to powinieneś się przebrać.- wskazałam na szaty, w które był ubrany. Zaśmiał się i ruszył za mną na dół. Na parterze była szafa z ubraniami mojego brata. Czasami gdy tu przyjeżdżał zostawiał kilka ciuchów, których nie nosił. Dałam mu spodnie i koszulkę i poczekałam aż przebierze się w łazience. Ja w tym czasie oglądałam kostur, który ze sobą miał. Gdy wyszedł pomyślałam, że wygląda nawet przyzwoicie. Może nawet bardziej niż przyzwoicie. Ale tylko odrobinę. Zaprowadziłam go z powrotem na poddasze.
-Ty będziesz spał tutaj.- powiedziałam.
-Ale ja na razie nie chcę spać mamo.- powiedział smutno. Zaśmiałam się mimowolnie. Usiadłam przy biurku i rozmawialiśmy jeszcze chwilę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz