niedziela, 2 lutego 2014

Matylda- opowieści przy ognisku (a dokładniej przy świeczkach)

Otworzyła drzwi i weszłam do mieszkania w towarzystwie czterech ludzi i zwierząt. Rozebraliśmy się i poszliśmy do salonu.
-Rozgośćcie się a ja przyniosę coś do jedzenia.- poszłam do kuchni. Poukładałam na talerzyku czekoladę, ciastka i cukierki. Na innym położyłam owoce. Zaniosłam to wszystko do pokoju razem z gorącą czekolad dla każdego z gości. Na podłodze postawiłam wodę i parę smakołyków dla zwierząt. Pan Skoczysław popatrzył na mnie zażenowany i poszedł do mojej sypialni. Usiadłam w moim ulubionym fotelu przy stole. Pozostali siedząc na kanapach oglądali wnętrze: meble w średniowiecznym klimacie, regały pełne książek, rekwizyty rodem z gry RPG (miecze, kostury itp.) i moje rysunki wiszące na ścianach.
-A więc moi drodzy- zaczęłam. Wszyscy spojrzeli na mnie. Al pałaszował ciastka a Festus z prawdziwym wdziękiem popijała czekoladę.- Myślę, że to nie jest przypadek, że każde z nas jest tym kim jest. Myślę, że mamy jakieś zadanie, tylko musimy dowiedzieć się jakie.- Wszyscy patrzyli na mnie z poważnymi minami.
-Nie uważasz, że jeśli mamy coś robić razem to powinniśmy lepiej się poznać?- zapytała Bella.
-Myślałam o tym. Jeśli chcecie możecie zostać na noc.- zauważyłam jak Al'owi zaświeciły się oczy.- Na górze jest pokój gościnny- powiedziałam pokazując na kręcone, drewniane schody.- A kanady, na których siedzicie można rozłożyć. Pościeli starczy dla wszystkich. Dla zwierząt też by się coś znalazło.
-Chwila. Zaczyna się robić dziwnie. Przynajmniej dla mnie.- mówiła Festus.- Ja jestem tu przez przypadek. W ogóle was nie znam.
-I o to chodzi- odparła Bella.- Mamy się poznać. Ja jestem za.
-Ja też.- powiedział błyskawicznie Al. Ariel wahała się przez chwilę ale gdy podeszła do okna nagle się zgodziła.
-Więc jak Festus? Zostajesz?- zapytałam.Dziewczyna zastanawiała się.
-Na razie zostanę. Ale jeszcze nie wiem czy zostanę na noc.
Poszłam do kuchni zrobić kolację. Spojrzałam na Sushi zalegające w lodówce ale szybko wyrzuciłam je myśląc o Ariel. W końcu zrobiłam makaron z pesto. Zjedliśmy kolację i zaczęliśmy rozmawiać o sobie.
-Więc Mieszkam w małej wsi pod Żninem, obok lasu. Uwielbiam fantasy: książki, gry, filmy... Wszystko musi być fantastyczne! Rysuję. Najczęściej portrety.- wskazałam na rząd twarzy wiszących na ścianach.- I... rozumiem mowę zwierząt.- powiedziałam lekko zawstydzona.
-I chodzisz w czerwonym płaszczu- zauważyła Ariel. Wszyscy się zaśmialiśmy.
-A babcia?- zapytał Al.
-Co?
-No babcia. Kapturek miała babcię, której niosła lekarstwa. Podczas drogi spotkała wilka potem wilk zjadł babcię itd.
-Wilk owszem czasem mi się śni, ale chyba już zjadł babcię.- odparłam zamyślona. Wstałam i chwyciłam magiczny kostur. Przechadzałam się z nim przez chwilę po pokoju. Potem pozapalałam świeczki i postawiłam je na stole. Usiadła z powrotem w fotelu a na kolana wskoczył mi kot.
-To kto teraz?


Magiczny kostur:



W mniej więcej takim stylu jest mieszkanie Matyldy:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz